Marco Antonio Barrera vs. Erik Morales, 19 lutego 2000 r.

bokserskich

Trylogia walk Barrera vs. Morales to jedna z najsłynniejszych trylogii w boksie. Wystąpiło w nim dwóch najsłynniejszych meksykańskich bokserów.

Pierwsza walka odbyła się 19 lutego 2000 roku w Mandalay Bay Resort and Casino w Las Vegas. „The Terrifying” Morales wygrał ją nad „The Baby-Faced Killer” Barrera przez decyzję dwóch sędziów na trzech z punktacją 115-112, 114-113 i 113-114. Ring Magazine nazwał ją później Walką Roku 2000.

Od pierwszego gongu ta walka miała w sobie wszystko, co boks powinien mieć. Ciągła akcja z ruchem wokół ringu, gdy obaj zawodnicy zasypywali swoich przeciwników kanonadą mocnych, celnych ciosów runda po rundzie. Morales i Barrera byli tak poobijani, że prawie niemożliwe było ich rozdzielenie po gongu kończącym walkę – choć Barrera twierdził, że znokautował Moralesa w 12 rundzie.

Meksykańscy pięściarze byli doskonałymi bokserami, a ich styl był dopracowany w taki sposób, że żaden kibic nie mógł go po prostu przegapić. Następnie para walczyła jeszcze dwukrotnie, a Barrera zemścił się w drugiej walce i zakończył trylogię kolejnym zwycięstwem.

Jednak we wszystkich trzech walkach widać było wyraźnie tego samego ducha walki i pewność siebie: to byli urodzeni pięściarze, których walki należą do najlepszych w historii boksu.

W walce, która zalicza się do jednej z najsłynniejszych trylogii bokserskich, Juan Marquez postawił na szali swoje tytuły WBA i IBF w wadze piórkowej przeciwko Manny’emu Pacquaio – i wyszedł z niej tylko w pierwszej rundzie.

Być może najbardziej pamiętna była ich czwarta walka w grudniu 2012 roku, przynajmniej dla Marqueza, który poddał Pacquiao prawym prostym i znokautował filipińską gwiazdę w 6 rundzie. Akcja rozpoczęła się jednak już w pierwszej walce.

Marquez trzykrotnie upadał w ciągu pierwszych trzech minut, ale wykazał się ogromną wolą walki i potrafił zmylić Pacquiao sprytnymi kontrami.

Pacquiao był jednak znaną gwiazdą i niewielu znało Marqueza w porównaniu do jego rodaków Erika Moralesa i Marco Antonio Barrery. Marquez posiadał tytuły WBA i IBF wagi piórkowej, podczas gdy Pacquiao był bohaterem magazynu RING i zdecydowanym mistrzem dywizji po tym, jak w niesamowity sposób znokautował Barrerę w 11 rundach w ich poprzedniej walce.

W wieku 25 lat Pacquiao walczył jeszcze nieco surowo, ale jego styl był huraganowy, a lewa ręka brutalna. Od samego początku walki obaj zawodnicy wyszli z agresywnymi kombinacjami. Marquez odpowiadał kontratakami, ale Pacquiao szybko zdominował walkę, gdyż w połowie pierwszej rundy udało mu się wylądować lewym prostym i posłać przeciwnika na deski.

Obydwaj zaprezentowali wspaniałą walkę runda po rundzie z ciągłą akcją aż do końca walki i ostatecznym uściskiem przy gongu kończącym ich prawdziwie heroiczny występ.

Walka Diego „Chico” Corrales vs. Jose Luis Castillo odbyła się 7 maja 2005 roku w Las Vegas. Wynik? Corrales wygrał przez techniczny nokaut w dziesiątej rundzie po tym jak sam został dwukrotnie znokautowany. Ta runda jest obecnie często uważana za najlepszą rundę i walkę wszech czasów.

W zaciętym pojedynku było wszystko, czego kibice mogą oczekiwać od boksu – nieustanna walka, w której obaj panowie dawali z siebie wszystko, częste zmiany energii i siły ciosów, niesamowita waleczność, przerażające strzały i zakończenie tak dobre, jakiego nikt jeszcze nie widział. Krótko mówiąc, niezapomniana walka.

Walka była już zdecydowanym klasykiem, zanim Corrales dokonał dramatycznego powrotu w 10 rundzie. To była walka na odżywki, waleczność, wolę i emocje, o której jeszcze długo będą pisać podręczniki historii boksu.

Arturo Gatti vs. Mickey Ward, 18 maja 2002 r.

Prawdziwy boks

„The Irishman” Micky Ward i Arturo „The Storm” Gatti walczyli w Connecticut w 2002 roku. Dziewiąta runda ich walki jest często uważana za jedną z najlepszych rund w historii.

Publiczność była świadkiem niemal nadprzyrodzonej walki i triumfu w tej walce. Walka Gattiego i Warda przyniosła jedne z najbardziej porywających akcji, jakie kiedykolwiek widziano na ringu bokserskim. Legendarny trener Emmanuel Stewart (który był przy ringu, by relacjonować walkę) nazwał 9. rundę rundą stulecia – a walkę jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek widział.

Obaj zawodnicy walczyli potem jeszcze kilkakrotnie, raz po raz dając niemal bezlitosny pokaz odwagi i waleczności. Efektem tego była więź, która pozostała między nimi do końca kariery.

To, czy fani boksu zobaczą jeszcze kiedyś taką rywalizację i tak wspaniałą rundę bokserską, jest kwestią gwiazd.